środa, 28 grudnia 2016

Mega paka od Semikaca czyli zestaw startowy do hybryd

Nareszcie dotarł mój długo oczekiwany zestaw startowy do hybryd od Semilac!

Do zestawu zamówiłam kilka dodatków, a kilka innych dostałam w prezencie :)

Ale po kolei.



Na stronie Semilaca [klik] złożyłam zamówienie an zestaw z lapmą LED. Zdecydowałam się na tę opcję: [klik]

Zestaw przyszedł kilka dni później. Duże pudło zawierało solidny a jednocześnie ładny, elegancki karton od Semilaca zabezpieczony folią bąbelkową i taśmą. Wszystko odpowiednio zapakowane, tak, że paczka dotarła bezpiecznie i nic się po drodze nie uszkodziło.

W zestawie mam:
  • lampę LED 24W - śliczna, biała z wierzchu i różowa w środku lampa, jeszce dodatkowo zapakowana w oddzielny karton. Do lampy dołączona jest instrukcja obsługi
  • Nail Cleaner - miniatura 50 ml
  • Aceton - również 50 ml
  • bezpyłowe waciki do przemywania - 250 sztuk
  • baza i top
  • bloczek polerski
  • 2 drewniane pilniki 100/180 oraz 100/120
  • striper do usuwania hybryd
  • 5 mini lakierów - to, co lubię najbardziej czyli kolorki na każdą okazję.
Dołączone kolory to:
  • 043 Electric pink - neonowy intensywny róż, idealny na lato
  • 040 Canary Green - wbrew nazwie jest neonowym żółtym ;) idealnie będzie komponował się z różowym
  • 022 Mint - absolutny must have zarówno w sezonie wakacyjnym jak i zimowym
  • 130 Sleeping Beauty - który w rzeczywistości jest troszkę inny niż na zdjęciach z internetu, bardziej intensywny, cukierkowy - ale nadal piękny
  • 032 Biscuit - idealny zarówno solo jak i pod syrenkę

Dodatkowo zamówiłam HARDI milk oraz matowy top.
W paczce znalazłam również kilka niespodzianek:
  • magazyn Semilac, w którym poczytam nie tylko o stylizacji paznokci ale także o makijażu, sporcie czy przepisach
  • kilka ulotek informacyjnych dotyczących produktów Semilac
  • czyścik do telefonu (gratis do zamówienia powyżej 100 zł, do zamówienia za 200 zł możesz wybrać lizaka, dalej zestaw ołówków, filiżankę itp.)
  • świąteczną kartkę z życzeniami
  • bombkę, w której znalazły się 2 cukierki i zwykły lakier do paznokci w kolorze czerwonym
  • były jeszcze 2 cukierki krówki, ale zjadłam, więc nie znalazły się na zdjęciach ;)
  • naklejka 




Jestem bardzo zadowolona i już wypróbowałam lampę i lakiery na wzornikach. Czuję, że o ile opanuję harda, polubimy się z hybrydami na dłużej :)

W kolejnym poście następne hybrydowe nabytki! :)

poniedziałek, 26 grudnia 2016

Czytelnia Mi: Pan Mercedes - S. King

Do niedawna miałam uraz do książek, ale podczas jednej z wycieczek po Empiku zaciekawił mnie opis trzeciej części detektywistycznej trylogii Kinga - "Koniec warty". Kupiłam i zaczęłam czytać. Tylko głupio tak zaczynać od końca, tym bardziej, że niewiele rozumiałam. Książka odwołuje się do zdarzeń i osób, które pojawiły się w dwóch poprzednich tomach.

Sięgnęłam zatem po część pierwszą...

Krótki opis na zachętę :)

W tłum oczekujących na targi pracy bezrobotnych wjeżdża kradzionym mercedesem szaleniec, Brady Hartsfield. Po roku nie udaje się go schwytać. Tymczasem Brady już przygotowuje kolejną masakrę, tym razem ma to być samobójcza eksplozja na koncercie, w którym uczestniczy kilka tysięcy dziewczynek wpatrzonych w swoich nastoletnich idoli... Czy emerytowanemu gliniarzowi Billowi Hodgesowi, z którym Hartsfield postanowił trochę się "podroczyć", uda się zapobiec tragedii?

Zagłębiając się w lekturę poznajemy złożoną, chorą osobowość i historię młodego terrorysty oraz znużonego życiem, doświadczonego starego gliny. Czytelnik zastanawia się, co wpłynęło na Brady'ego, że stał się takim potworem, kiedy się to zaczęło i czy można było temu zapobiec? Jeśli tak, to w którym momencie? Pod tym względem można powiedzieć, że książka ma trochę charakter analizy psychologicznej. Identyfikujemy się z ofiarami Hartsfielda, niemal odczuwając ich śmierć. King opisuje oba zamachy w taki sposób, że zdajemy sobie wyraźnie sprawę z faktu, że każda z tych tragedii to kilka, kilkadziesiąt albo nawet kilkaset pojedynczych historii, uczuć, nadziei, a nie tylko dane statystyczne, o jakich słyszymy w mediach.

Co znajdziemy w książce?

Nie ma tu wątków paranormalnych, jak w niektórych dziełach Kinga (np. "Smętarz dla zwierzaków"). Nie ma tak lubianego przez niego wątku pisarza szukającego weny. Jest za to ciężkie, detektywistyczne poczucie humoru, nagłe zwroty akcji (Janey), jak wyżej wspomniałam - analiza umysłu psychopaty, wypaczenia społeczne (romans głównego bohatera z własną matką, zabójstwo młodszego upośledzonego brata), a nawet kilka pikantnych scen.

Znajdziemy też dokładne opisy tego, w jaki sposób Brady przygotowywał swoje zamachy, co myślał, gdzie szukał informacji, czym się inspirował, co wykorzystywał i po co. O tym napiszę jeszcze niżej.

Co mi się nie spodobało?

Miałam wrażenie, że czasem autorowi brakło pomysłu na dokończenie zdania i uciekał się do prostego schematu, który wyglądał mniej więcej tak:


bla bla bla bla, ale...
Ale.

Po czym zaczynał kolejną myśl od nowego akapitu. Raz da się to znieść, nawet ciekawe, czytelnik sam musi sobie dopowiedzieć owe "ale". Za drugim razem trochę rzuca się w oczy, a za trzecim i kolejnym już drażni.

Co mnie najbardziej zainteresowało?

Książka została wydana w 2014 roku, dwa lata przed dwoma już (licząc ten sprzed kilku dni) zamachów terrorystów wjeżdżających tirem w grupę ludzi (Nicea, Berlin). Ataki terrorystyczne na koncertach też nie są nam obce (Paryż, 2015 rok, terroryści upodobali sobie zespół Eagles of Death Metal). Przypadek?

King dokładnie opisuje zachowanie zbrodniarza, materiały, jakich użył, jego zachowanie już po zamachach, obserwacje ofiar, przygotowania, emocje... Koleżanka powiedziała mi kiedyś, że czytała wywiad, w którym terroryści przyznają, iż inspirują się książkami i filmami. Czytając "Pana Mercedesa" miałam wrażenie, że trzymam w rękach ich podręcznik "zamachy od podstaw - sprawdź czy masz predyspozycje i zobacz jakie to proste"...

Jestem bardzo ciekawa, czy powstanie film albo serial na podstawie tej trylogii. Czytałam, że być może tak i widziałam wstępną listę potencjalnych odtwórców głównych ról. Nie mogę się doczekać!

Tymczasem wzięłam się od razu za część drugą "Znalezione nie kradzione". Mam nadzieję, że wkrótce opiszę swoje wrażenia po tej lekturze.

[przeczytaj fragment książki]

Pozdrawiam,
Mi

sobota, 22 października 2016

Smętarz dla zwierzaków (1989)

W Empiku widziałam książki Stephena Kinga o tym tytule. Postanowiłam sprawdzić, czy jest ekranizacja. No i proszę. Opis z okładki książki nie jest jakoś mocno zachęcający - pewna szczęśliwa rodzinka przeprowadza się do nowego domu, przy którym znajduje się cmentarz dla zwierząt. Miejsce jest straszne i ukrywa tajemnice, a życie rodziny Creed ma się zmienić. No dobrze, ale jak dokładnie?

Streszczenie

Idealna rodzinka: przystojny Louis - kochający mąż i ojciec, z zawodu lekarz, piękna Rachel - troskliwa żona i matka, dzieci Gage i Ellie oraz kot Church (od Churchilla, nie od kościoła). Ich sąsiadem jest Jud, starszy pan, trochę na początku przerażający, ale jak się okazuje całkiem niegroźny - polubił sąsiadów i dzieciaki.

Gdy Rachel z dziećmi wyjeżdża odwiedzić rodziców, ich kot zdycha. Jud postanawia pochować go w samym środku cmentarza dla zwierząt, na terenie dawnego cmentarza Indian. Kot powraca do świata żywych, ale śmierdzi i nie jest już taki milutki jak wcześniej... Jud opowiada, że kiedyś pochwał tam psa. Pupil powrócił, choć nie był już taki sam... Pewny mężczyzna był tak zrozpaczony po śmierci syna, że również postanowił go tam pochować. Niestety, "zmartwychwstały" chłopak był takim utrapieniem dla mieszkańców wsi, że postanowili pozbyć się go raz na zawsze. Jud natomiast zdecydował się na ten krok, bo mała Ellie nie była jeszcze gotowa na rozstanie ze swoim kotkiem...

Wiosną Gage zostaje potrącony przez ciężarówkę i ginie... Zdesperowany Louis decyduje się pochować go na cmentarzysku Indian i tak powstaje mały zombie, który brutalnie morduje Juda i swoją matkę. Louis musi stawić mu (i Churchowi) czoła, po czym popełnia kolejny błąd i pomimo ostrzeżeń ducha Pascowa grzebie tam również Rachel. Kiedy kobieta przychodzi po północy jako żywy trup, mężczyzna przytula ją i całuje, ona natomiast zadaje mu (zapewne śmiertelne) ciosy nożem...

Moim zdaniem

Mam nadzieję, że książka jednak jest lepsza ;) Chociaż nie powiem, film trzymał w napięciu, tylko niektóre sceny były trochę obrzydliwe... No cóż, o to w sumie chodziło. Najbardziej podobały mi się sceny, w których duch Pascowa towarzyszył Rachel w drodze do domu, np. w samolocie.

Z ciekawostek: Stephen King zagrał w tym filmie epizodyczną rolę pastora! Szkoda, że nie wiedziałam wcześniej, przyjrzałabym sie lepiej ;)


Kocha, lubi, szanuje

Wszyscy tylko "Gosling" i "Gosling"... widziałam zdjęcia i powiem tak: zdecydowanie nie mój typ ;) Nie że brzydki czy coś, ale ja tam nie mam na jego punkcie bzika, jak większość kobiet każdej rasy i narodowości  ;) Panowie też mówią, że chcieliby tak wyglądać. Krytyka filmowa go lubi. O co tyle szumu?

Postanowiłam więc zobaczyć tego pana "w akcji". Może jak się rusza to jest fajniejszy.

Streszczenie

Podczas kolacji: Życie statecznego, przeciętnego Cala przewraca się do góry nogami, gdy żona oznajmia mu, że zdradziła go z kolegą z pracy.

Tymczasem w domu: dziećmi Cala opiekuje się 17-letnia niania. 4 lata młodszy od niej syn Weaverów podkochuje się w niej. Tymczasem ona zadurzona jest w Calu...

A w barze: Ryan Gosling (czyli Jacob) wypacykowany jak ta lala podrywa piękną Hannę. Ona ma jednak chłopaka i liczy na oświadczyny.

No i zaczyna się młynek...

Cal zalewa się w lokalnym barze, tym, w którym Jacob podrywa kobiety i nigdy nie wraca do domu sam. Przystojniak nie może na to dłużej patrzeć i oferuje pomoc Calowi. Doradza mu, jak ma sie ubierać, czesać, co ma mówić. W ten sposób Cal dochodzi prawie do takiej wprawy, jak Jacob, niestety, jedną z jego kochanek jest - jak się później okazuje - nauczycielka syna Cala.
O miłosnych podbojach mężczyzny dowiadują się także rodzice niani, którzy zabraniają się jej spotykać z Calem (postanowili stanąć po stronie Emily, żony Cala).
Dziewczyna natomiast nie ma życia z powodu atrakcji, jakich w szkole urządza jej zakochany w niej Robbie. Postanawia wysłać Calowi swoje rozbierane zdjęcia. Koperta wpada w niepowołane ręce - jej rodziców...

Hannah zamiast propozycji małżeństwa dostaje propozycję pracy w kancelarii swojego chłopaka. Decyduje się odegrać i spędzić noc z przystojnym (jak dla kogo) nieznajomym z baru... Noc jest inna niż zazwyczaj. Zamiast seksu jest długa rozmowa. Jacob zmienia zasady gry i postanawia zostać z Hanną.

Cal stara się odzyskać żonę. Hannah chce przedstawić rodzicom nowego chłopaka. Bernie chce stłuc Cala za córkę.

I tak w ogrodze Weaverów spotyka się cała rodzinka:

Cal
Emily, jego żona
dzieci - najmłodsza córka i syn Robbie
Jacob i Hannah - jak się okazuje, starsza córka Weaverów
pojawia się kochanek Emily, David
Jessica
ojciec Jessici
oraz policja :)

Wszyscy sobie uroczyście dają po mordach, po czym żyją długo i szczęśliwie :)

Moim zdaniem

Film śmieszny, ale trochę płytki. Zdecydowanie najlepszą sceną była ta w ogrodzie - od momentu pojawienia się Jacoba z Hanną aż do przyjazdu policji. Natomiast najgorszą było rzewne przemówienie o miłości Robbiego i Cala podczas uroczystości ukończenia szkoły (?!).

Ryan Gosling nie podbił mojego serca i na pewno nie chciałabym takiego faceta ;) Najlepiej podsumowuje go Hannah w momencie, gdy Jacob ściąga z siebie koszulę  ukazując idealnie wyrzeźbiony brzuch. "Teraz na pewno się nie rozbiorę, wyglądasz jak z Photoshopa!" Oczywiście w filmie Gosling to kochanek idealny, zadbany, elegancki, szarmancki, z kaloryferem, zabawny, którego miłość zmienia w wiernego, oddanego kochanka. Ludzie się naoglądają takich rzeczy i myślą, że tacy goście istnieją. Fabuła zupełnie odrealniona. Ale za to pokręcona i zabawna.

Film mało ambitny, ale lekki i wesoły.




Sekretne życie Waltera Mitty (2013)

Pamiętam rozwieszone w mieście plakaty z filmu. Obejrzałam go jakiś czas później, niestety nie mam pamięci do filmów i po kilku tygodniach zapominam, o czym w ogóle film był... ponownie oglądam go jakbym widziała go po raz pierwszy.

Na Filmwebie dałam mu dychę, co znaczy, że bardzo mi się podobało, a przy tym nie było rzewnych historii miłosnych, za to podniesienie na duchu i szczypta dobrego i wysmakowanego humoru. Obejrzałam ponownie. Tak, dokładnie taki jest ten film.

Streszczenie 

Walter Mitty jest niepoprawnym marzycielem, często popadającym w "zawieszenie" i kreującym w głowie własne historie. Od 16 lat pracuje w wydawnictwie magazynu "Life" jako kierownik działu negatywów. Właściwie obecnie on i jego współpracownik Hernando pracują tylko nad odbitkami jednego reportera, który jeszcze został przy kliszy. Sean (w tej roli Sean Penn) robił świetne zdjęcia, zapuszczał się w odległe, niebezpieczne rejony, gdzie nie było łączności ani wygód. Potrafił stanąć na dachu awionetki, by zrobić zdjęcie erupcji wulkanu na Islandii. Godzinami czekał na "kota-ducha" ukryty w górach Afganistanu... Był legendą czasopisma.

Tymczasem "Life" zostało wykupione, produkcja wydania papierowego została zakończona, a magazyn przeszedł na format online. Sean przesłał do redakcji portfel z wygrawerowanym motto magazynu dla Waltera jako wyraz podziękowania za pracę nad zdjęciami oraz negatyw z zaznaczeniem, że zdjęcie nr 25 ma być zamieszczone na okładce ostatniego numeru. Niestety, Walter i Hernando nie mogą znaleźć tej klatki... Nowe szefostwo coraz bardziej się niecierpliwi...

Walter zakochany jest w Cheryl - próbuje ją zaczepić zarówno na portalu randkowym jak i "w realu". Niestety, nie ma czym "zabłysnąć" - do czasu kiedy postanawia wyruszyć w podróż śladami Seana i wprost zapytać go o zdjęcie nr 25. W ten sposób trafia na Grenlandię, pływa na kutrze, walczy z rekinem, ucieka przed wybuchającym wulkanem na Islandii... na podstawie sąsiadujących z 25 zdjęć i skrawków śmieci zostawionych przez reportera, z pomocą mamy Walter trafia do Afganistanu. Tam okazuje się, że fotografia 25 była... w portfelu, który Walter otrzymał od Seana! Niestety, zrezygnowany Walter wyrzucił prezent do kosza. Na szczęście, wyłowiła go stamtąd mama bohatera.

Walter zaniósł negatyw zdjęcia 25 do nowej redakcji, przy okazji wgarniając kilka słów nowemu szefowi (nadęty buc, który nie znał motta redakcji ani znaczenia słowa "kwintesencja"). Okładka ostatniego papierowego wydania magazynu "Life" przedstawiała czarno-białe zdjęcie Waltera oglądającego negatywy Seana i napis: ostatnie wydanie - dla ludzi magazynu, dla ludzi, którzy go tworzyli"...

No i Cheryl, która dotychczas była siłą napędową Waltera, zainteresowała się nim. W ostatniej scenie idą razem trzymając się za ręce...

Moim zdaniem...

Ktoś napisał recenzję pt. "Sekretne życie Waltera Mitty - film, po którym chce się żyć". Tak dokładnie jest. Film jest bardzo pozytywny, ale nie przesłodzony. Zdrowa dawka poczucia humoru (nie za duża, nie za mała), piękne, harmonijne ujęcia, sympatyczni bohaterowie. Piosenka Davida Bowie'go "Space Oddity" doskonale wpisana w scenę, w której Walter decyduje się wsiąść do samolotu z pijanym w sztok lotnikiem...

Przesłanie, jakie niesie jest dość uniwersalne:
- nigdy się nie poddawaj
- to, co robisz - rób z pasją (Walter kontra nowy manager, Sean)
- warto mieć marzenia i je realizować
- realizuj swoje pasje dla siebie, nie dla kogoś (pan z portalu randkowego myślał, że Walter podróżuje by zbudować bardziej atrakcyjny profil)
- olśnienie może przyjść w niespodziewanym momencie, gdy nie szukasz na siłę (zdjęcie fortepianu)

Mój ulubiony cytat: "To, co piękne nie rzuca się w oczy"

czwartek, 11 sierpnia 2016

4. Drugi haul urlopowy (i nie tylko)

Witam po urlopie!

Przed wyjazdem na Mazury udałam się na (nie)mały shopping w celu uzupełnienia niezbędnych rzeczy na wyjazd. Chodziło głównie o elementy garderoby i kosmetyki w wersji mini :)

1. Zaczęłam od Croppa, w którym widziałam tę oto kurteczkę - absolutnie mój styl, czarny kolor, zamki, kieszonki. Nie był to zakup bezpośrednio związany z wyjazdem, ale potem żałowałam, że czegoś takiego ze sobą nie wzięłam. Na drugi raz będę pamiętać - rozpinany sweter lub coś podobnego na wakacjach to must have!

Cena: 50 zł


2. Sukienka "plażowa", a przynajmniej wakacyjna. Ciekawy, kolorowy wzór, odkryte plecy, dziewczęcy krój. W sam raz na spacer po porcie. Kiedyś była dostępna w H&M, ja dorwałam ją w Szmijzerce (second-hand) za dosłownie kilka złotych.




3. Drugi zakup w Croppie - ponieważ była promocja "druga przeceniona rzecz o 50% taniej" skusiłam się na te oto krótkie spodenki. Naprawdę zdały egzamin na Mazurach! Wyglądały super i były wygodne.

Dałam za nie 15 zł (połowa obniżonej ceny na metce).



4. Zakup na "po urlopie" - ponieważ skończyła mi się baza pod makijaż skusiłam się na przezroczystą wersję Ingrid.

Cena: ok. 25 zl



5. Po 5 latach używania musiałam pożegnać się ze swoją saszetką - kosmetyczką do torebki z wizerunkiem Hello Kitty ;( Niestety zaczęła się kruszyć i zostawiała "okruszki" w torbie czy plecaku. Ale w House zobaczyłam coś, o co mi chodziło. Pojemna choć nieduża kosmetyczka, która pomieści wszystkie moje podręczne babskie "emergency products" w tym nawet mały suchy szampon i dezodorant! Do tego ma mała kieszonkę, do której włożyłam kupony promocyjne i bilety :)

Była jeszcze wersja jasnoniebieska.




6. Uwielbiam bieliznę do spania z House! Mam już jedne śliczne spodenki, a teraz skusiłam się na drugie - tym razem różowe w serduszka. Będą pasować do koszulki (poniżej). Są miękkie i wygodne a do tego urocze.

Cena: 39,99 zł

7. Portfel również wymagał wymiany. Skusiłam się na taki z wizerunkiem kotka łowiącego ryby :) Uwielbiam motyw kotów! Portfel jest nieduży, ma osobną przegródkę na drobne, mieści 3 karty i zdjęcia. Ceny niestety nie pamiętam.




8. Zestaw kosmetyków - na wyjazd zabrałam szczoteczkę do zębów, soczewki jednodniowe i "kwiatek" do mycia. Inne kosmetyki, tj. mały szampon do włosów, żel pod prysznic, suchy szampon, pasta do zębów, krem do twarzy itp. miałam z zapasów z poprzedniego wyjazdu :)

Na co dzień natomiast używam szczoteczki elektrycznej Spinbrush pro-whitening, kupiłam zatem końcówki do wymiany.



9. Krótkie spodenki z Butiku za 10 zł - przydały się i na wyjeździe i potem, np. do ćwiczeń.



10. Koszulki do spania - 4 rodzaje, wszystkie ze Szmijzerki za grosze. Ta w panterkę wygląda na prawdę super! Minusem jest trochę za duży dekolt ale po podszyciu ramiączek powinno być ok. Czarna w groszki natomiast jest niezwykle miękka i wygodna. Chyba najmniej jestem zadowolona z zielonej :(



11. Super okulary z Hebe za 19,90 zł. Niestety, na wyjazd wzięłam inne, a tych nie mogę znaleźć :(



12. I ostatni udany zakup z Butiku - spodenki krótkie jeansowe, z ozdobami. Największy plus jest taki, że nogawki nie są za krótkie - jeśli ktoś lubi długość zakrywającą trochę uda, ten model jest idealny!

Cena: 30 zł



Na Mazurach było cudownie! Żeglowanie jest bajeczne, łódki wyglądają cudownie, pogoda dopisywała, woda mieniła się w słońcu, a w nocy niebo błyszczało milionem gwiazd! Na pewno jeszcze tam wrócę <3

środa, 27 lipca 2016

2. System wypożyczeń rowerów miejskich - Veturilo - od czego zacząć, jak to wygląda?

Hej!

Dzisiaj postaram się w prosty i przystępny sposób opisać działanie systemu wypożyczeń rowerów miejskich Veturilo. Gdyby ktoś się jeszcze zastanawiał... :)

Na początku wspomnę, że nie umiem jeździć na rowerze. Tak! Wstyd się przyznać, ale jako dziecko bardzo długo jeździłam na 4 kółkach, a nauka jazdy na 2 szła mi bardzo opornie. Jestem z pokolenia, które rower dostawało na komunię, ale nie jeździłam nim długo. A potem nie wsiadałam na 2 kółka przez dobrych kilkanaście lat! Obecnie panuje wszechogarniająca moda na rowery, na ulicach jest ich pełno, a w dodatku są śliczne i można do nich nabyć urocze dodatki. Dobry rower można nabyć jednak za minimum 1000 zł (ja planowałam wydać max 600 zł), jednak zanim dokonam takiego wydatku postanowiłam, że sprawdzę, czy na rowerze przejadę chociaż parę metrów.

Dlatego zdecydowałam się spróbować Veturilo.

Od czego zacząć?

Od zapoznania się ze stroną internetową: Veturilo [klik]. Znajdziecie tam opis krok po kroku co zrobić, aby zacząć korzystać, jak to działa i ile kosztuje.

Potem należy się zarejestrować. Konto można w każdej chwili zawiesić. Opłata inicjalna wynosi 10 zł i te pieniądze możesz wykorzystać na podróżowanie po mieście. Aby konto zostało aktywne na Twoim koncie musi być co najmniej 10 zł. Stan konta sprawdzisz po zalogowaniu się.

Jak sprawdzić, gdzie są dostępne rowery?

Online można to zrobić [tutaj]. Mobilnie - widziałam kilka aplikacji podających informacje o bazach w pobliżu, jednak sama z takiej nie korzystałam, a użytkownicy skarżyli się, że dane są niedokładne.

Co zrobić, gdy wszystkie miejsca w bazie są zajęte, a ja chcę oddać rower?

Rower należy wówczas przypiąć linką mocującą do stojaka lub innego roweru i zabezpieczyć kodem. Następnie na wyświetlaczu wybrać "Zwrot" i postępować według wskazówek. Jeśli mielibyście problemy, zawsze można zadzwonić na infolinię: 22 382 13 12 albo 22 244 13 13. Pracownicy mają podgląd w systemie "na żywo" co się dzieje z danym rowerem i chętnie służą pomocą.

Ile to kosztuje?

I mało, i dużo. Zależy jak na to patrzeć :)

Pierwsze 20 minut nie płacisz nic.

Potem do godziny płacisz 1 zł

Druga godzina kosztować Cię będzie 3 zł

Trzecia - 5 zł

A każda następna 7 zł.

Jeśli wypożyczysz rower na więcej niż 12 h zapłacisz 200 zł.

Podane kwoty sumują się, tzn. jeśli wypożyczysz rower na 1,5 h to zapłacisz 4 zł (pierwsza godzina 1 zł + druga 3 zł).

A teraz mniej przyjemne informacje - za listowne upomnienie o naruszeniu regulaminu zostaniesz "nagrodzony" opłatą w wysokości 10 zł, natomiast za uszkodzenie, utratę czy kradzież roweru zapłacisz karę 2000 zł.

Jak to wygląda w praktyce?

Wypożyczałam rower dwa razy. Najbardziej boję się jeździć po krawężnikach, ale na szczęście ze ścieżkami rowerowymi w Warszawie nie jest źle. Moja pierwsza trasa to niewiele ponad kilometr, ale i tak dobrze jak na kogoś, kto nie jeździł rowerem od kilkunastu lat :) Wypożyczenie przebiegło łatwo i bez problemów, podeszłam do stacji, wybrałam na wyświetlaczu opcje "Wypożycz", podałam kod PIN, który wcześniej dostałam w wiadomości SMS i wskazałam numer roweru. Rower został odblokowany i mogłam wyjąć go ze stojaka. Koszyki są bardzo przydatne, gdy masz ciężką torbę albo wieziesz zakupy.

Za drugim razem miałam już trochę problemów. Rower się odblokował i nie mogłam go wyjąć. Zadzwoniłam na infolinię, otrzymałam wiadomość, że jeśli po odblokowaniu nie wyjmiesz roweru przez dajmy na to 3 minuty, to rower sam się zwraca,a Ty nie ponosisz kosztów. Jednak uwaga - nie zawsze tak się dzieje, dlatego zawsze trzeba się upewniać, czy taki "niestandardowy" zwrot przebiegł prawidłowo. W końcu z pomocą pana na infolinii udało mi się wypożyczyć rower, ale znów nie mogłam go zwrócić i musiałam prosić o pomoc.

No ale nie ma się co zrażać, na pewno po jakimś czasie można dojść do wprawy :)

Plusy i minusy

Plusów oczywiście jest bardzo dużo - jest to tanie, szybkie, zdrowe, modne itd. Poza tym jeśli masz ochotę na przejażdżkę rowerem, a boisz się, że nie masz gdzie go zostawić (choć w mieście powstaje coraz więcej stojaków dla rowerów), to zawsze możesz wypożyczyć i zwrócić do bazy.

Minusy? Rowery są nieco rozklekotane ;) Nie mówię, że są w opłakanym stanie, wcale nie. Są solidne i stabilne, jednak jazda swoim własnym "dwukółkiem" jest na pewno o wiele przyjemniejsza i swobodniejsza niż wypożyczonym. To już Wasza indywidualna decyzja czy chcecie zapłacić raz i mieć własny rower i nie boicie się, że coś się zepsuje, co skutkować może karą w wysokości równej cenie dobrego własnego bicykla.

Osobiście uważam, że to świetna inicjatywa i cieszę się popularnością systemu Veturilo. Myślę, że w tym sezonie nie uda mi się już kupić roweru, a z Verturilo skorzystam jeszcze na pewno. :)

Source: https://www.veturilo.waw.pl/blog/

sobota, 23 lipca 2016

1. Haul wakacyjny (w tym stroje kąpielowe dla dużych rozmiarów^^)

Witam na moim pierwszym wpisie!

Miałam wiele pomysłów na rozpoczęcie "działalności" ale ostatnio zaszalałam z zakupami (oj, portfel mocno zabolało...) i postanowiłam się tym podzielić. A że zakupy na prawdę wakacyjne (jak nie moje - na wakacjach nie byłam od kilku lat), to może ktoś poszukujący wakacyjnych inspiracji skorzysta.

1. Zaczęło się niewinnie... przy okazji odbierania przesyłki z Inpostu w Tesco na Stalowej zajrzałam do milutkiego butiku "Szachownica". Przymierzałam różne rzeczy, ale nic nie przypadło mi do gustu. Wzięłam za to krótkie skarpetki, których zawsze mi brakuje, a przy kasie pani zaproponowała mi jeszcze stopki do balerinek (i innych czółenek) za 1,99 zł za parę. Wzięłam 3 pary, oprócz tych na zdjęciu były jeszcze szare. Skarpetki z tego co pamiętam 3,50 zł za parę.

2. Do Ziaji wstąpiłam właściwie tylko po oczyszczającą pastę do mycia twarzy (7,90 zł za tubkę - w Hebe 6,99 zł a w promocji nawet 5,99 zł) - a wyszłam z reklamówką produktów za 35 zł! "U nas to często się zdarza" - uśmiechnęła się pani ekspedientka. Dodatkowo wzięłam:
* 2 zimowe kremy do rąk - tak, tak, w lipcu - ale nie umiałam oprzeć się cudownym zapachom piernik/imbir/cynamon oraz pomarańcza/czekolada - najwyżej poczekają do jesieni :) - 5,70 zł/tubkę

* pietruszkowy krem pod oczy - bardzo łagodny i kojący, a do tego przeciwzmarszczkowy - 5,50 zł/tubkę

* chłodzącą mgiełkę do ciała z mentolem - była jeszcze jedna ale ta mi bardziej przypadła do gustu - na opalanie nad jeziorem w sam raz - 7,50 zł

* travel size szampon do włosów oliwkowy - 3,50 zł



* gratis dostałam oliwkowy tonik do buzi w sprayu - nadaje się do przygotowania twarzy przed makijażem, a także dla "orzeźwienia" twarzy i ciała w czasie upału, po ćwiczeniach czy w podróży. Nie pachnie mocno. Jest na prawdę kojący i łagodny.


3. Do Hebe zajrzałam jedynie po suchy szampon do włosów, swojego mini do torebki nie wzięłam, a w sklepie już nie było. Uznałam, że duży też wykorzystam więc wzięłam. Do tego w moim koszyku znalazły się:

* mini pasta do zębów elmex

* balsam do opalania z Bielendy - skusił mnie kokosowy zapach, który uwielbiam

* Palmolive żel pod prysznic z serii Gourmet o zapachu czekoladowym (8,99 zł)

* mały dezodorant FA

* OFF! spray na komary

* Catrice korektor (14,99 zł)

* szminka w płynie Maybelline Vivid Matte Liquid w kolorze 05 (brak na zdjęciu)

* mini serum do włosow Radical

Niestety wyrzuciłam dowód zbrodni w postaci paragonu fiskalnego, więc nie pamiętam wszystkich cen, ale łącznie wydałam 113,30 zł.


4. Złote Tarasy odwiedziłam w celu zakupu prezentu urodzinowego dla kolegi, a z czym wyszłam?

Koszula Sinsay - nie jest tak bardzo prześwitująca jak się wydaje i to wiązanie na dole <3 były jeszcze białe w koty,  uwielbiam motyw kotów ale uznałam, że w nowej pracy, w której obowiązuje bardziej formalny styl lepsza będzie ta w kokardki. No nic, może po wypłacie wrócę po kotki :) - cena 39,99 zł



A do tego marynarka granatowa - z moich dotychczasowych powyrastałam, tzn. po zrzuceniu 22 kg zrobiły się nieco przyduże... To już druga marynarka w tym miesiącu z Sinsay, poprzendia czarna kosztowała 39 zł, a ta 59,99 zł. Razem na człowieku ładnie się prezentują.


Ponieważ już wcześniej kupiłam dół od kostiumu kąpielowego, a chciałam urozmaicić górę, skusiłam się na ten śliczny brzoskwiniowy usztywniany staniczek za 19,99 zł. Były również żółte neonowe, zielone czy różowe ale nie było rozmiaru :)

5. Kostiumy kąpielowe - pierwszy z lewej pochodzi z salonu Gatta - od kiedy go zobaczyłam nie wychodził mi z głowy <3 marynarski motyw, połączenie stonowanego granatu i intensywnego różu no i ukryte boczki i brzuszek - to idealne rozwiązanie dla pań, które nie mają figury modelki :) w dodatku idealnie dopasowane miseczki sprawiają, ze biust wygląda bardzo ładnie. Rozmiar dla mnie to 42 D, mimo, że ubrania na co dzień noszę ubrania w znacznie mniejszym rozmiarze.

6. Drugi kostium to Calzedonia i jej wyprzedaże <3 Choć trudno w to uwierzyć, te majtochy na dole to rozmiar S i na prawdę są super! Dlaczego? Można je w dowolny sposób układać - symetrycznie, asymetrycznie, marszczenia, gładko, jak spódniczkę, z wysokim stanem... możliwości jest mnóstwo! A do tego góra jest nieco w stylu pin-up - czarna kokardka na środku idealnie komponuje się z "majtochami" zasuniętymi nieco wyżej, aby zakryć brzuszek, urocza falbanka i kolory. Majtki są gładkie czarne - czyli uniwersalne, dzięki czemu będą pasować także do neonowego staniczka z Sinsay. Cena: majtki 70 zł, staniczek 69,95 zł.



Zapomniałam dodać, że przy zakupie kostiumu w Gatta dostałam torbę plażową z prawie 50% rabatem - za ok. 61 zł:

Source: Gatta.pl

Torba jest duża, pojemna, zapinana na zatrzask, w środku ma jeszcze jedną małą przegródkę i jest po prostu śliczna.

Podobał mi się tam jeszcze jeden kostium, o taki:


Ale nie było rozmiaru. Znalazłam za to podobny na Aliexpress, ale nigdy tam jeszcze nie kupowałam, a po drugie żeby doszedł na czas musiałabym za przesyłkę zapłacić więcej niż za sam kostium:

Source: aliexpress.com
I jeszcze jeden który przykuł moją uwagę z Calzedonia:

Source: Calzedonia.pl

Ale był tylko jeden w bardzo dużym rozmiarze.

To tyle na dzisiaj. Dziękuję za zajrzenie i zapraszam ponownie :)

Mała Mi.

.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...